poniedziałek, 10 października 2016

Gry szkoleniowe - jak to działa? (2) - treści edukacyjne


W każdej grze szkoleniowej istnieje wyraźne napięcie pomiędzy chęcią dokładnego odwzorowania zjawiska, obszaru czy też procesu, którego ona dotyczy, a chęcią przekazania lub osiągnięcia celu szkoleniowego (zdobycia przez uczestników wiedzy, ukształtowania zachowań lub postaw).

Jako projektant często spotykam wśród naszych klientów pogląd, że czym wierniejsze jest odwzorowanie rzeczywistości, tym lepsze będą efekty edukacyjne stosowania takiego narzędzia. O ile w przypadku zdobywania przez uczestników deklaratywnej wiedzy dotyczącej faktografii, teorii i modeli, można się zastanawiać nad takim oddziaływaniem, o tyle w przypadku gier, które pracują z konkretnymi zachowaniami czy też postawami, bardzo trudno jest zgodzić się z opinią, że im większy jest realizm, tym lepszy jest efekt edukacyjny tego typu narzędzia.

Problem ten bierze się stąd, że przeciętny uczestnik ma określony próg tolerancji, jeśli chodzi o ilość zasad czy mechanizmów, które jest w stanie przyswoić jednocześnie w krótkim czasie przeznaczonym na przygotowanie do gry. Jednocześnie przygotowanie naprawdę wiernej symulacji, zwłaszcza biznesowej, wymaga sformułowania bardzo dużego zbioru mechanizmów i reguł, koniecznych do przyswojenia dla graczy.

Przykładem może być gra decyzyjna, która symuluje funkcjonowanie przedsiębiorstwa. Oczekiwalibyśmy, że pojawią się w niej:
  1. Elementy procesu biznesowego w tym przedsiębiorstwie;
  2. Różnego rodzaju parametry, statystyki wewnętrzne (np. KPI), które obrazują sprawność tego procesu bądź też wpływają na jego przebieg;
  3. Elementy rachunku finansowego;
  4. Proces pozyskiwania klientów - od operacyjnych działań marketingowych, przez organizację działu sprzedaży, aż po kwestie związane z cyklem rotacji należności;
  5. Działania  konkurencji;
  6. Wpływ otoczenia makroekonomicznego przedsiębiorstwa;

Może się wydawać, że to jest dobry wzorzec stworzenia  mechanizmu symulującego – dokładny, rzetelny, pokazujący rzeczywiście bardzo wiele aspektów funkcjonowania przedsiębiorstwa. Jednak w praktyce napotykamy na dwie bariery - mniejszą i większą, które stawiają pod znakiem zapytania taki sposób konstrukcji gier szkoleniowych.
  • Mniejszą barierą jest złożoność obliczeniowa - można sobie z nią poradzić stosując wspomaganie komputerowe gry (w najprostszej wersji - arkusz kalkulacyjny, w najbardziej złożonej przenosząc całość procesu podejmowania decyzji do dedykowanej aplikacji), choć jest to rozwiązanie czaso- i kosztochłonne. Ale nawet zakładając, że te wszystkie obliczenia wykonują się automatycznie, a uczestnicy dostają tylko rezultaty swoich decyzji, to ważnym elementem procesu szkoleniowego jest doprowadzenie do świadomego, refleksyjnego przetworzenia informacji zwrotnej wygenerowanej przez system, jakim jest gra.
  • I tu trafiamy na większą trudność. Jeśli pozwalamy uczestnikom na podejmowanie decyzji, które oddziałują lub wchodzą w interakcję z każdym z tych sześciu poziomów, o których pisałem wcześniej, to mamy też uzasadnione oczekiwanie, że uczestnicy spróbują (poprawnie) odkodować, które ich decyzje przełożyły się na zmianę w określonych aspektach funkcjonowania przedsiębiorstwa. Pytanie, czy to jest w ogóle wykonalne na ośmio- lub szesnastogodzinnym szkoleniu? Czy statystyczny uczestnik szkolenia jest w stanie poradzić sobie z rozplątaniem węzła, w którym splątane jest przynajmniej 6 rodzajów nitek (zależności biznesowych). Jeżeli dodamy do tego modelu decyzje złożone czy powiązane ze sobą, to otrzymamy potężny supeł oddziaływań, z którym musi uporać się uczestnik.

Intuicja projektanta i osoby zmawiającej często jest taka, że dobry model to model realistyczny i złożony. W praktyce jednak nie spotkałem nigdy przez ponad tysiąc godzin rozegranych gier symulacyjnych i symulacji, uczestników, którzy potrafiliby sobie poradzić z rozplątaniem i poprawną interpretacją więcej niż dwóch - trzech splątanych zjawisk.

Jedne ze skuteczniejszych symulacji i gier symulacyjnych używanych na sali szkoleniowej, które funkcjonują obecnie na światowym rynku skupiają się na jednym, góra dwóch aspektach funkcjonowania przedsiębiorstwa. Prezentują one najczęściej jedno lub kilka dobrze udokumentowanych zjawisk z obszaru zarządzania przedsiębiorstwem, a także zawierają czytelną, przemyślana także pod kątem zabiegów perswazyjnych, tezę dotyczącą kierunku optymalnego działania w danej sytuacji. Jest to bardzo nieintuicyjne, stąd też łatwo zarzucić tego typu narzędziom przesadną abstrakcję. Jej celem jest jednak pokazanie konkretnego (i najczęściej jednego) zjawiska i sprawienie, że uczestnicy będą w stanie dobrze zidentyfikować powiązania między swoimi decyzjami a potwierdzonym badaniami efektem, który zachodzi dla przedsiębiorstwa w danej sytuacji.

Rolą trenera sięgającego po narzędzie szkoleniowe w postaci gry biznesowej jest zatem nie tylko dobranie odpowiedniej gry symulacyjnej do potrzeb, ale także komunikacja z klientem i wyjaśnienie mu edukacyjnych przesłanek takiego, a nie innego doboru narzędzia, a także opanowanie naturalnego, intuicyjnego założenia, że im bardziej skomplikowana jest gra symulacyjna tym lepiej dla efektów szkoleniowych.