Nadrabiając zaległości w lekturach trafiłem ostatnio na zabawną historię, dotyczącą bardzo wiekowej gry (a właściwie narzędzia edukacyjnego bardzo podobnego do gry) przeznaczonej dla studentów i wspierającej naukę logiki. Mowa tu o narzędziu opisanym w książce "Logica memorativa. Chartiludium logice, sive totius dialectice memoria", autorstwa franciszkańskiego mnicha, Thomasa Murnera, wydanej w 1507 roku w Krakowie (choć bardziej znane jest jej wydanie z 1509 roku ze Strasburga). Książka i towarzysząca jej talia kart miały w założeniu być narzędziem mnemotechnicznym, wspierającym studentów uczestniczących w uniwersyteckich wykładach z logiki. Talia kart w obrazowy, metaforyczny sposób prezentowała treści poruszane w wykładzie dla studentów i jednocześnie opisywane w powiązanym z nią podręczniku. Sam autor opisał, w czymś co dziś uznalibyśmy za instrukcję metodyczną dla prowadzącego zajęcia, sposób wykorzystania wszystkich narzędzi (książki, wykładów, kart) po to, aby systematycznie usprawnić przyswajanie przez studentów złożonego materiału z zakresu logiki i filozofii.
Konstrukcja talii Murnera odpowiadała porządkowi wykładów, a sam autor opisał też sposoby w jakie uczniowie mogli wykorzystywać karty w formie "gier" pomagających im ćwiczyć w grupach treści poznane na wykładach. W dzisiejszym rozróżnieniu i tym jak definiuje gry część badaczy narzędzie to nie do końca spełniałoby kryteria definicyjne "gry" i zapewne byłoby bliższe ustrukturyzowanej zabawie edukacyjnej lub interaktywnemu ćwiczeniu z wykorzystaniem rekwizytów, jednak w czasach Murnera fakt wykorzystania kart i interaktywnej zabawy nimi wystarczał, żeby całe narzędzie zostało zaklasyfikowane jako "chartiludium", czyli w przybliżonym tłumaczeniu "gra karciana".
Humorystyczną pointę do tej historii znalazłem ostatnio w książce "Unlocked books" autorstwa węgierskiego historyka Benedeka Langa. Otóż sama praca Murnera w krótkim okresie po powstaniu uzyskała tak duży rozgłos, a efekty stosowania "chartiludium" i powiązanego z nim systemu nauczania były tak spektakularne, że autor pracy posądzony został o konszachty z siłami nieczystymi, co, delikatnie mówiąc, mogło oznaczać dla niego poważne problemy. Specjalnie zwołana komisja profesorów Akademii Krakowskiej dokonała wnikliwej oceny dzieła i, na szczęście dla autora, nie doszukała się w nim wpływów demonicznych, a wręcz stwierdziła, że pochwala pracę Murnera jako przykład doskonałego narzędzia dydaktycznego i wynagrodziła jego autora sumą 24 florenów węgierskich, co poświadcza w swojej opinii Jan z Głogowa, jeden z profesorów biorących udział w ocenie.
Abstrahując od anegdoty o niedoszłym procesie o czary, warto zauważyć, że filozofia konstrukcji narzędzia stworzonego przez Murnera była nawet jak na dzisiejsze standardy bardzo innowacyjna, a podobny do niej sposób prezentacji treści przyjął między innymi Jesse Schell, który swoją książkę "Art of Game Design" także zaopatrzył w talię kart wspomagających zapamiętywanie i stosowanie opracowanych przez siebie porad dla projektantów gier. W zasadzie jedyne co różni oba te teksty (co do metody dydaktycznej) to fakt, że Thomas Murner z powodów niezależnych od siebie nie miał w 1507 roku możliwości stworzenia aplikacji mobilnej ze swoimi kartami, co udało się Schellowi ;-)
Historia posądzenia o czary zacytowana jest w książce Unlocked Books autorstwa Benedeka Langa (s. 227, przypis 73, zawiera pełny tekst opinii profesorów Akademii Krakowskiej spisany przez Jana z Głogowa);
A tu dla porównania zeszłoroczny post o "Art of Game Design" Schella.